Niespodzianka w Dolnym Kościele

, Wolontariat, Aktualności

Do dziś nie mogę uwierzyć, jak to się wszystko stało.

W jednym dniu tyle wrażeń.

Zostałem ministrantem , lektorem i kelnerem w ciągu zaledwie 2 godzin. To było super !

Wszystko zaczęło się 14 czerwca 2009r. Wraz z kołem wolontariatu Gimnazjum 37 miałem pomagać
w przygotowaniu ''Dnia Chorego'' dla osób starszych i schorowanych.

Wraz z innymi wolontariuszami i naszymi opiekunami: p. Magdaleną Szymanowską i p. Martą Piaszczyk byłem umówiony pod szkołą. Poszliśmy do Kościoła p.w. Maksymiliana Marii Kolbe, gdzie wszystko miało się odbyć. Z czasem zaczęli przybywać nasi pierwsi goście. P. M. Szymanowska ze względu na małą ilość ministrantów poprosiła mnie, żebym wraz z kolegą służył do Mszy Świętej jako ministrant i lektor. Byliśmy bardzo podekscytowani i bez zastanowienia się zgodziliśmy. Lecz najpierw trzeba było pomóc naszym starszym przybyszom. Byłem zdumiony ich samodzielnością. Gdy widziałem, z jakim trudem idą, od razu chciałem im pomagać, lecz oni pragnęli udowodnić, że mimo podeszłego wieku mogą jeszcze coś z siebie dać i sami przejść ten dystans. Gdy przyszli już wszyscy i zajęli miejsca, wraz z kolegą poszliśmy przebrać się w alby. Po krótkim czasie przyszła nasza chwila prawdy, pięknie ubrani w białe stroje wyszliśmy na prezbiterium i Msza się rozpoczęła.

Była to najpiękniejsza i najwspanialsza Msza w moim życiu.  Do dziś nie mogę zapomnieć tych zmęczonych, a zarazem wesołych twarzy tylu osób. Ci ludzie cierpieli, było to widać, lecz nie pozwolili, żeby wiek i ich rozmaite choroby zepsuły tę piękną chwilę, jaką było zgromadzenie nas wszystkich i wspólna modlitwa do Boga. Parę pań płakało, ale nie dziwię im się, też byłem wtedy bardzo wzruszony i przejęty. W trakcie Nabożeństwa czytałem list świętego Pawła do Koryntian, trzymałem patenkę, gdy kapłan rozdawał Komunię i pomagałem w innych sprawach. Po liturgii ksiądz rozdał obrazki, każdego pobłogosławił i się pożegnał. Potem wszyscy przeszli do sal, gdzie przygotowany był poczęstunek. W tym dniu byłem ministrantem po raz pierwszy i bardzo mi się to podobało.
W salach zadaniem wolontariuszy było przygotowywanie kawy i herbaty, rozdanie owoców, dotrzymywanie towarzystwa i wspólna rozmowa. Było wtedy bardzo miło, od wszystkich naszych podopiecznych promieniowała radość i szczęście, a od nas, wolontariuszy, jeszcze większe, że w taki prosty sposób możemy pomóc i wprowadzić uśmiech na twarz innych. Po około godzinie wspólnie, mile spędzonych chwil wszyscy rozeszli się do domów, a organizatorzy
i wolontariusze wszystko posprzątali i poustawiali tak, jak było.

Bardzo mile wspominam ten dzień i jeżeli kiedykolwiek organizowane będzie coś podobnego, to z pewnością się zapiszę i namówię najbliższych kolegów do przyłączenia się. Bez wahania mogę stwierdzić, że był to jeden z najlepszych dni w moim życiu.

Patryk Barbarowski, Gimnazjum nr 37.